niedziela, 10 lipca 2016

Od Alice

Było jeszcze ciemno, a ja już wstałam.
-Jeszcze trochę-powiedziałam przekładając się na drugi bok. Zapomniałam o tym iż moje łóżko było drzewem i nie było drugiego boku, a kilkumetrowa przepaść na ziemię. -Ałć!-jęknęłam. 
~Ale ze mnie śmieszek!~Pomyślałam~ żart sobie zrobiłam! Nie no, Alice, brawo! ~Otrząsnęłam się z kawałeczków trawy które do mnie przywarły. 
-Poranna rosa, Ble! -powiedziałam z obrzydzeniem. Nienawidziłam wody! Nie mogło się te słońce pośpieszyć i wybić tą rosę? Meh, poszłam dalej. Powolnie, jak ślimak, promienie słońca wdrapywały się na niebo. Skoczyłam na drzewo. W końcu mogłam się przespać. Spałam sobie, i spałam. Wspaniałe uczucie mowie wam. 
-Kryk- usłyszałam głos.-Krrryk- nadstawiłam uszy. Gałąź na której leżałam obłamała się. Spadłam na coś, a dokładniej na kogoś. Mój duch szczęścia właśnie się objawił! 
-P-przepraszam-powiedziałam ogarniając się.-Mów mi Alice.-powiedziałam szczerząc kły.

< Amon? c; heh >

Nowy wilk - Alice!

Gamma



Imię: Alice.
Płeć: Wadera, a na kogo Ci wyglądam?
Wiek: 3,5.
Charakter: Alice jest śmieszkiem. Lubi robić żarty dla wszystkich, nawet alfie. Ma w sobie mnóstwo energii. Na co dzień jest to pomocna i bardzo pomysłowa wadera. Zna wiele sztuczek, nie tylko tych magicznych. Łatwo się zaprzyjaźnia, lecz ma tylko nieliczną grupkę zaufanych osób, nazywanych też przyjaciółmi. Za nich oddałaby życie. Odważna nawet w tedy gdy w sercu dałaby nogę. Mimo tego iż jest to otwarta osoba, jest dosyć tajemnicza. 
Historia: Wilki zbierały się jak co dzień. Wszystkie z wyjątkiem jednego, imieniem Alice. Szukała młodszego brata. Gdy go wyczuła, pobiegła w jego stronę. Gdy zobaczyła jego czarną kitkę, ten był już martwy. Podniosła wzrok, a nad ciałem kilkumiesięcznego wilka stał wielki niedźwiedź. Stała jak wryta, gdy ten zaatakował ją potężną łapą. Był to tak mocny cios, że przeleciała kilka metrów. Jej mocne jak na szczeniaka łapy wbiły się w twardą ziemię, dzięki czemu niespadła z urwiska. Chciała się wspiąć lecz nie mogła. Dzika bestia, biegła w stronę Alice. Przerażona wilczyca zapomniała o przepaści i spadła. Ostatnie co słyszała to przeraźliwy ryk niedźwiedzia. Otworzyła swoje błękitne oczy. Cudem przeżyła taki upadek. Miała teraz sporo czasu na myślenie. Przez strach odłączyła się od watahy i została sama. Przyrzekła sobie to, że nie będzie sługa strachu i już nigdy jej nie sparaliżuje. Chciała odejść lecz złamała sobie kostkę. Zaopiekowała się nią starsza wilczyca która w dzień jej 1,5 urodzin została zabita przez tego samego niedźwiedzia który zabił jej brata. Teraz gdy była starsza użyła całej swej mocy by zabić niedźwiedzia. Dostała wiele obrażeń lecz wykonała cel. Zaczęła nową przygodę. Odrodziła się jak feniks z popiołu. Słyszała o jakieś watasze i postanowiła do niej dołączyć. Podczas podróży natknęła się na tą watahę i postanowiła do niej dołączyć. 
Stanowisko: Łowczyni. 
Partner: Brak.
Zauroczenie: Wadera szybko zmienia zdanie co do idealnego partnera. Jednak ostateczna decyzja jest jednoznaczna. 
Szczeniaki: Brak.
Rodzina: Brak. 
Żywioły: Ziemia oraz Dym.
Moce: Ziemia- Władanie nad ziemią, Potrafi zrobić coś w rodzaju zbroi. 
Dym- Zamiana w dym, latanie, duszenie kogoś sobą ( ;-; )
Broń: Głównie Dusi dymnym ogonem.
Punkty: 
Siła -250
Zwinność - 200
Szybkość - 200
Magia - 125
Wytrzymałość - 225
Legowisko: Dziwne ale wadera głównie wybiera stabilne drzewa, rzadko wybiera się do jaskiń, a jak już to stworzone przez siebie. 
Co lubi: Śmieszkować, Żarty, śmiałe wilki, wilki powietrza bądź ziemi, suszę, szczeniaki, swoich przyjaciół, 
Czego nie lubi: Ciszy, Poważności (można wytrzymać jak już), wody, deszczu, kłótni bez sensu, 
Znaki szczególne: Pióra na karku, umaszczenie.
Wyposażenie:200

wtorek, 28 czerwca 2016

Od Aarin Cd Amon

   Wyruszyłam w stronę Pieczar Lodowych Serc. Rozmyślając o mojej wyprawie, wywnioskowałam, że jestem szczęściarą. Był przecież ranek, a o takiej godzinie Wendigo - potwory z pieczar, śpią.
   Przechodziłam koło polany. "Gdzieś tu musi być wejście" - pomyślałam. W końcu znalazłam dużą dziurę w ziemi obok skały. Rozejrzałam się na boki, chciałam się upewnić czy nikt nie idzie. Czysto. Weszłam do jaskini. Na początku poczułam lekki chłód przeszywający moje ciało, potem powinno być coraz zimniej. Wiedziałam to, ponieważ nie wchodziłam tutaj po raz pierwszy. Pomyślałam o Amonie. Był pomocnym wilkiem, w końcu to przecież szaman, ale mógłby mi pomóc, poszłoby szybciej...
   Schodziłam głębiej. Amon powiedział, że kwiatek powinien rosnąć na dole pieczar. Co chwila patrzyłam za siebie z nadzieją, że nie ujrzę żadnego Wendigo. W razie potrzeby byłam gotowa zaatakować go moimi lodowymi ostrzami. Na szczęście nie spotkałam tych stworzeń, chociaż wędrowałam już około pół godziny.
   Wyczerpana położyłam się na chwilę koło ściany. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam światło. To musiał być ten kwiat! Szybko pobiegłam w stronę światła. Znalazłam się w niedużej jaskini, kwiatek był kilka metrów ode mnie, a koło niego spał wielki Wendigo...
   Przez kilka sekund stałam w szoku, lecz musiałam się śpieszyć i zerwać kwiat, zanim stwór się obudzi. Podbiegłam do skały, na której rosnął, wzięłam go w pysk, po czym uciekłam. Niestety po drodze potknęłam się o korzeń wystający z ziemi robiąc przy tym sporo hałasu. Wendigo na pewno mnie usłyszały... Musiałam jak najszybciej wydostać się z pieczar. Usłyszałam za sobą ryk, a potem zobaczyłam jednego z Wendigo. Nie mogłam z nim walczyć, bo pewnie zaraz przybyłaby reszta. Skręciłam w lewo z nadzieją, że go zgubię, lecz on nadal biegł za mną. Na zakręcie nie wyhamował i wpadł na ścianę. Kamienie zawaliły się na niego, jednak uderzenie było tak mocne, że zaczęła zapadać się jaskinia. Przyśpieszyłam, ale nie mogłam znaleźć wyjścia. Nagle usłyszałam wycie i pobiegłam w jego stronę. Zobaczyłam światło dzienne, ktoś mi pomógł! Słysząc za sobą spadające kamienie w ostatniej chwili wyskoczyłam z jaskini. Ciężko dysząc po chwili otworzyłam oczy. To był Amon.
-Przepraszam, że przyszedłem dopiero teraz. Chciałem iść z tobą już wcześniej, jednak musiałem dokończyć kilka mikstur. - Powiedział smutnym tonem. - O nie, masz ranną nogę. - Powiedział po chwili.
< Amon? >

piątek, 24 czerwca 2016

Sora/Hiyori

Wilk Sora/Hiyori, jedna z adminek odchodzi z Watahy, ponieważ nie podobała jej się pewna zasada. Mianowicie to, że żaden admin nie może zmieniać wyglądu blogów, wyrzucać wilków itp. bez zgody innych adminów. 
   Mogliście przez to zauważyć dzisiaj krótką zmianę wyglądu i błąd tekstu. Wszystko to jest już naprawione, tylko nie będziemy mieli czatu kilka dni. 

czwartek, 23 czerwca 2016

Aktualizacja wizualna + Czat!

Następna aktualizacja! Co zmieniliśmy:
Bardziej widoczne strony:
  - Formularz jest bardziej widoczny (mam nadzieję), tak samo stronę z wilkami.
Dodano Czat!
  - Dodaliśmy czat i został napisany też regulamin.
Prosimy każdego wilka naszej stronie o rejestrację swojego wilka na czacie i nazwać się imieniem swojego wilka! Osoby mające 2 wilki niech się nazwą jednym, z tym którym są najbardziej związani. Administracja bloga będzie pisała pod nazwami swoich pierwszych wilków: Aarin, Sora, Amon. Jednak głównym modem czatu będzie Sora. Prosimy też o przeczytanie regulaminu do czatu.

Nowy wilk - Hiyori


Gamma
Imię: Hiyori.
Płeć: Wadera.
Wiek: 3 lata.
Charakter: Jestem wilkiem pragnącym przygód, lubiącym dobrą zabawę, zacieśnianie więzi w watasze z wielką ilością charyzmy. Umiem dostosować się do sytuacji, w której się znajduję, więc charakter mam zmienny (jeśli można tak powiedzieć). Chce moim dojściem do watahy ożywić atmosferę będąca tutaj. Jestem bardzo mało zorganizowana i mi to za bardzo nie przeszkadza. Może jestem odważnym wilkiem, która by oddała życie za kompanów, ale boję się ciemności. Czasami zapominam o lęku w napływie chwili, lecz przypominam go sobie w mniej spodziewającym się dla mnie momencie.
Historia: Moja historia nie jest jakaś z wybuchami i pościgami, po prostu będąc już dorosłym wilkiem, zgubiłam się i była wtedy noc i ten no... uciekałam jak głupia, aż nie zorientowałam się, że chyba już nie potrafię wrócić do poprzedniej watahy. Nastał dzień i próbowałam odnaleźć kompanów, gubiąc się bardziej. Nad rzeką spotkałam Amona, który nie mógł mi pomoc w znalezieniu watahy, lecz zaoferował mi dojście do swojej. I tak dołączyłam do Watahy Księżycowych Gór!
Stanowisko: Zbieracz
Partner: Brak
Zauroczenie: Nie jestem w nikim zauroczona, lecz bardzo cenię Amona.
Szczeniaki: Brak
Rodzina: Brak
Żywioły: Woda
Moce: Jestem młodym wilkiem, więc dopiero się uczę, na razie umiem formować wodę w dowolny kształt i atakować wodą pod wielkim ciśnieniem.
Broń: brak
Punkty
Siła - 0
Zwinność - 200
Szybkość - 100
Magia - 600
Wytrzymałość - 100
Legowisko: Jaskinia
Co lubi: Uczyć się, poznawać nowe otoczenie, kocham piękne widoki, naturę, zaprzyjaźniać się z nowymi wilkami z trudnym charakterem.
Czego nie lubi: Wilków niszczące jakielkowiek życie, leżeć bezczynnie, bycie sama w ciemnościach
Znaki szczególne: Szalik
Wyposażenie: 200 monet

środa, 22 czerwca 2016

Od Luke'a

Pewnej zimowej księżycowej nocy usłyszałem w pobliżu złowrogi pisk, więc od razu poszedłem sprawdzić co się stało. Na szczęście był to tylko ptak. Wróciłem więc do legowiska i poszedłem spać. Jednak rano chciałem jeszcze raz zobaczyć to miejsce w którym byłem w nocy, długo go szukałem mój węch mnie nie zawiódł i znalazłem się tam gdzie chciałem. Zdziwiłem się bardzo gdyż okazało się, że znalazłem ptaka nad szafirowym jeziorem. wykąpałem się i zjadłem ryby które złowiłem ale coś nie dawało mi spokoju był to królik.

Aktualizacja!

UWAGA

Tu Aarin. Zrobiliśmy z Sorą małą aktualizację bloga.
-nowa fabuła
-aktualizacja regulaminu
-dodanie formularzu dla szczeniaków 
-dodanie questów!
-zmiana cen w sklepiku

Niedługo też dodamy stronę z postaciami niegrywalnymi i postaramy się o czat dla watahy. Mam nadzieję, że podobają się Wam nowe zmiany :D 

Od Amona cd Soramaru

Siedziałem właśnie w mojej jaskini i jadłem śniadanie składające się z ryb,które upolowałem rano. Nagle usłyszałem, że ktoś idzie. Do mojej jaskini wszedł Soramaru. Był cały kolorowy od moich farbek i widać było nieźle wkurzony.
-Jakim prawem pomalowaliście mnie bez mojej zgody! Zmyj to zemnie albo oberwiesz- rzekł groźnie
-Nie przesadzaj wyglądasz lepiej niż zwykle..-no cóż musiałem to powiedzieć,nie przepadam za takimi typami jak Sora.
Gdy Soramaru to usłyszał, zaczął warczeć. Nie chciałem mieć z nim za bardzo na pieńku. Więc powiedziałem mu sposób na zmycie farbek.
-No cóż, żeby zmyć te farbki trzeba użyć ekstraktu z Lodowego Kwiatu, który rośnie w zachodniej Pieczarze Lodowych Serc.
-No to rób ten ekstrakt!
-Niestety, nie mam tej rośliny ,trzeba będzie iść do zachodniej pieczary po ten kwiatek.
-Pójdę tam ,oby tylko dłużej nie pokazywać się w tych ohydnych kolorach.
Nagle do jaskini weszła smutna Aarin.
-Ja tam pójdę, mam  poczucie winy ,że zgodziłam się by cię pomalowali, Sora.  Amon chciał wypróbować farbki na mnie, ale ja nie chciałam zniszczyć furta. Po tej wypowiedzi Aarin upierała się na swoim i w końcu wyruszyła w drogę.


<Aarin napisz, jakie przygody miałaś :3>

wtorek, 21 czerwca 2016

Od Soramaru

Spałem sobie błogo na jednym z kamieni pod grotą alf. Wschodzące słońce dzielnie walczyło z chmurami o to, by mnie obudzić jasnymi promieniami. Przewróciłem się na drugi bok, ale i tak mnie dopadło.
-Eh... nigdy nie mogę się wyspać- mruknąłem w stronę głupiego słońca. Wstałem z kamienia z postanowieniem upolowania czegoś. Popatrzyłem w na grotę Aarin i Azazela. Nie było widać nikogo, więc wszyscy jeszcze spali.
- Muszę się pośpieszyć- powiedziałem rozbudzając się. Musiałem zdążyć przed ,,porannym wyciem'' - jest to zwyczaj Aarin, gdy wstaje zawsze najwcześniej i wyjąc, budzi innych. Jakbym nie zdążył, musiałbym polować z nimi, a tego najbardziej nie lubię.
- Hmm ... A to dlaczego? - spytał Azazel, wyłaniając się za skał. Na dźwięk jego głosu odwróciłem się gwałtownie z myślą, że to mój brat. Tak, Azazel i mój ,,braciszek'' mają prawie takie same głosy, kiedyś zastanawiałem się, czy jednak Azazel to nie on, że mnie śledzi, żeby mnie potem zabić. Ale doszedłem do wniosku, że najwyraźniej nie powinienem pić tej wody z ziółkami Amona, bo majaczę.
- Wow, spokojnie Sora, to tylko ja, nieźle cię przestraszyłem co ? - powiedział to z uśmieszkiem na twarzy. - A teraz powiedz, gdzie się tak śpieszysz?
- Chce zjeść przed wami- odparłem posępnie
- Jak to przed nami? - prawie płakał ze śmiechu. Patrzyłem na niego zdezorientowany, nie wiedziałem jak się zachować, to mniej więcej wyglądało tak, jakbym powiedział mu bardzo śmieszny żart. On w tym czasie leżał już na ziemi, płacząc ze śmiechu.
- O co ci chodzi ? - spytałem po chwili.
- Nic nic miłego śniadanka - mówił, nie przestając się śmiać.
Ominąłem go szerokim łukiem, był dzisiaj strasznie dziwny. Gdy odchodziłem, nadal się przeraźliwie śmiał. Na skale, z której zazwyczaj Azazel obserwuje nasz teren, stała Aarin, patrzyła na wschód słońca.
-Hej - mruknąłem na powitanie, wilczyca nawet nie raczyła na mnie popatrzeć i dalej wpatrzona w niebo powiedziała:
- O siema Sora jak się spało?
- Nawet nawet, nie wybieracie się na polowanie? - spytałem z niedowierzaniem, że nie usłyszałem ,,porannego wycia'', ani nikt nie zaprosił mnie na wspólne polowanie.
- Hm? Polowanie? czemu ... - przerwała patrząc się na mnie - O boże hahaha jak ty wygadasz ?! Proszę, odejdź, bo nie wytrzymam - płakała ze śmiechu.
- He? Co ? - podbiegłem do najbliższego źródełka. Na tafli wody odbijało się moje odbicie. Wszystko byłby w porządku, gdyby nie pomalowane futro różnymi kolorowymi farbkami. Odwróciłem się wściekły, wzrokiem szukałem śmiącej się Aarin, ale jej nie było. Pragnąc wytłumaczeń, na chwile zapomniałem o śniadaniu i zacząłem szukać sprawcy. Spotkałem Luka w lesie, najwyraźniej polował na coś.
- Luke - powiedziałem, stojąc za nim najbardziej mrocznym i basowym głosem, jakim mogłem się posłużyć. Luke przestraszony aż podskoczył ze strachu. Po chwili odwrócił się.
- O to ty Sora - mówił dość piskliwym dla niego głosem. Wiedziałem, że on maczał w tym łapy. Potem zauważył moje kolorowe futro i zaczął się śmiać.
- Wiesz coś o tym ? - spytałem gniewnie
- Jak ty wyglądasz - śmiał się - Te farbki od Amona są super
- Farby od Amona? - skrzywiłem się
- Świetnie wyglądasz, powinieneś częściej się tak malować.
- O co chodzi z tymi farbami - warknąłem na niego bardzo głośno. On skulił ogon, wiedział, że w hierarchii jestem wyżej od niego.
- Wczoraj poszedłeś wcześniej spać, a Amon szukał ochotnika do przetestowania farb maskujących. Tak wyszło, że to ty stałeś się naszym celem i proszę wyszedł nam kolorowy Sora - mówił, próbując się nie śmiać. Wskoczyłem do jeziora, które było praktycznie przed nami, bo pomyślałem, że jak to miały być farby maskujące to krótko trwałe, bo jednak Aarin lubi kolor swojego futra. Farba nie zeszła. Jeszcze bardziej zdenerwowany wyszedłem z wody.
- Amon nie żyjesz.

<Jak się wytłumaczysz Amonku ?>

sobota, 18 czerwca 2016

Od Soramaru cd. Aarin

-Co ty tu robisz?- warknąłem do leżącego wilka na kamieniu. Podniosła głowę i popatrzyła z wyrzutem, jakby odbywała długą drzemkę. Ułożyła swoje cielsko na jednym z największych kamieni, wyglądała jak szczenię - bezbronne i zarazem głupie. Było tyle niebezpieczeństw w tym lesie, a ona spała sobie, jak gdyby nic.
- Śpię, nie można ? - wyrzuty było jej słychać w głosie.
- Co za idiotyzm- powiedziałem pod nosem.
- Coś ci się nie podoba?! - zdenerwowana wadera wstała z kamienia. Nastroszyła uszy i pokazała zęby. - Nie podskakuj, jak nie chcesz być zaraz u Amona na leczeniu - zagroziła mi. Popatrzyłem się na nią wzrokiem niedowierzania, po czym zrealizowałem mój pierwotny cel na dziś - poszedłem się umyć w jeziorze, przy którym stała alfa. Gdy przechodziłem koło niej ona nadal stała gotowa do walki.
- Nie chcesz powalczyć? No dawaj, sprawię, byś odszczeknął swe słowa! - krzyknęła niczym mały szczeniaczek przed walką o miejsce przy swej matce. Olałem ją, nie miałem ochoty z nią rozmawiać a co dopiero walczyć, po co marnować siły na coś takiego? - zastanawiałem się w duchu.
- Zaczynasz i nie chcesz skończyć, ale tchórz! - ciągnęła dalej swój monolog.
- Nie mam czasu na takie bzdety, jeśli nie umiesz zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie sądzę czy zadbasz o bezpieczeństwo watahy - warknąłem jej w odpowiedzi, to były moje ostatnie słowa w jej kierunku. Ona już chciała się na mnie rzucić, gdy nagłe usłyszeliśmy szelest. Wyszedłem szybko z wody. Gdy była jakaś walka, w wodzie nie miałbym szans. Stanąłem przed alfa, w celu zbadania szeleszczącego obiektu, zanim podszedłem bliżej z krzaków wyłonił się łeb nowego wilka - Luka. Luke popatrzył na nas z głupią miną.
- Hehehe zgubiłem się - odrzekł, uśmiechając się głupio.
<Luke?> 

Od Amona cd. Azazela

-No dobra wybierz sobie trochę, ale nie bierz tych czerwonych, są bardzo rzadkie, nie mogą się zmarnować na jakiś głupi prezent dla samicy.-odrzekłem -Nie uważam, żeby prezenty dla wilka ,którego kocham, były czymś głupim. -odrzekł Azazel, widać było, że z lekkim oburzeniem. -Chodziło mi o to, że kwiaty są według mnie głupim prezentem, a nie sama chęć podarowania czegoś ukochanej osobie.-wytłumaczyłem. Widząc zakłopotanie w oczach alfy po mojej ostatniej wypowiedzi kontynuowałem. -Kwiaty poleżą 3 dni, a potem zwiędną i wszyscy o nich zapomną. Nie lepiej zrobić coś dla Aariny np. figurkę z gliny albo może jakiś wiersz miłosny, który zapamięta na całe życie?-spytałem -Hmm wezmę na razie trochę żółtych, ale zastanowię się nad twoją propozycją podarunku. Po tych słowach rozeszliśmy się. Jedyne co miałem teraz w głowie to przepis na mikstury. Zaplanowałem sobie, że jeszcze dzisiaj je zrobię, a rozmowa z alfą trwała tak długo, że musiałem się pośpieszyć, żeby wyrobić się do końca dnia.

środa, 15 czerwca 2016

Od Azazela

Dopiero się obudziłem, a już poczułem lekki wietrzyk. Uroki mieszkania w jaskini w górach. Przeciągnąłem się i wyszedłem na spacer. Uwielbiałem takie dni jak ten, więc postanowiłem iść na dłuższą wycieczkę.
   W Księżycowych Górach jest wiele tajemniczych miejsc. Moja partnerka Aarin odkryła już kilka z nich, na przykład Las Świetlików. Właśnie tam chciałem się wybrać.
   Szedłem koło wodopoju. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem moją waderę kłócącą się z Sorą. Przez chwilę chciałem interweniować, ale nigdy nie lubiłem się kłócić, wiedziałem też, że nie dojdzie do większej sprzeczki.
   Miejsce, do którego miałem się dostać znajdowało się za naszym normalnym lasem. Odgradzała je tylko polana. Chciałem zebrać kilka kwiatów dla mojej partnerki. Pochodziłem trochę po lesie i niczego nie mogłem znaleźć. Wszystko było pozrywane, co mnie zdenerwowało, bo Aarin zawsze lubiła magiczne kwiaty z tego lasu.
   Wszedłem głębiej w las, aż nagle usłyszałem kroki. Schowałem się za drzewem z nadzieją, że to może być jakaś zwierzyna. Niestety to był tylko Amon z wiklinowym koszykiem pełnym najpiękniejszych kwiatów. Szybko wyszedłem zza drzewa, żeby nie wyglądać na prześladowcę czy innego idiotę. Amon nadstawił uszy.
-Cześć. - Powiedziałem na luzie. - Po co ci te wszystkie zioła i kwiaty?
-Głupie pytanie, to oczywiste, że będę robił z nich mikstury. - Odpowiedział dumnie. - Aarin powiedziała mi, że ostatnio są problemy z Wendigo, więc chcę zrobić mikstury polepszające siłę na zapas... A ty co tutaj robisz?
Jeszcze raz spojrzałem na koszyk.
-Szukałem jakiś kwiatów dla Aarin, jednak widocznie wszystkie zebrałeś.
<Amon?>

Od Luke'a

Pewnego zimowego dnia, kiedy śnieg padał tak gęsto, że prawie nic nie było widać, udałem się na polowanie. Długo uganiałem się za królikiem. Kiedy go złapałam powiedział, że jeśli go wypuszczę to spełni moje 3 życzenia. Jednak kiedy go wypuściłem uciekł w siną dal, a ja nadal byłem bez obiadu.

piątek, 10 czerwca 2016

Nowy wilk - Luke!

Gamma

Imię: Luke.
Płeć: Basior.
Wiek: 3 lata.
Charakter: Jestem samotnikiem, wcieleniem energii i jestem odważny. Lubię walczyć. Trudno zdobyć moje zaufanie i przyjaźń, ale jak już się z kimś zaprzyjaźnię to będziemy przyjaciółmi do końca świata. Nigdy się nie poddaję. 
Historia: Kiedy byłem mały wroga wataha zabiła moich rodziców, zajął się mną dziadek, a ja postanowiłem się zemścić. Jednak z mojej zemsty nic nie wyszło, a ja w młodym wieku zostałem sam. Postanowiłem opuścić rodzinny las i znaleźć lepsze miejsce do życia. Długo błąkałem się w górach aż znalazłem Watahę Księżycowych Gór.
Stanowisko: Zwiadowca.
Partner: Brak.
Zauroczenie: Top top secret.
Szczeniaki: Brak.
Rodzina: Brak.
Żywioły: Energia.
Moce: Robienie masakry, przenoszenie przedmiotów bez dotykania ich.
Broń: Miecz świetlny.
Punkty:
Siła - 300
Zwinność - 300
Szybkość - 200
Magia - 0
Wytrzymałość - 200
Legowisko: W kamiennym kręgu w jaskini.
Co lubi: Walkę (dla zabawy), zimę, swoją watahę, śnieg, ciszę, bitwy, burze i wycie do księżyca.
Czego nie lubi: Głupoty, nUUUdy, słabiaków, słońca i upału, tłumów.
Znaki szczególne: Brak.
Wyposażenie: 200 monet.
Największe marzenie: Mieć przyjaciół.